Myślałam, myślałam, aż wymyśliłam. W przyszłym roku zapisujemy Kacpra do przedszkola. Akurat będzie miał rocznikowo już 3 lata. Jak się dostanie to super, a jak nie to tragedii nie będzie. Już teraz niczego się nie boi, do każdego się garnie, więc czemu tego nie wykorzystać. Pobędzie z dziećmi i w ogóle.
Wczoraj byliśmy u dziadków na wsi i zdecydowałam, że pojedziemy z bąblem PKS-em zamiast autem jak zawsze. Kiedyś już raz jechaliśmy, ale wtedy miał chyba z pół roku więc jeszcze nie był taki kumaty.
Na dworcu zaczepiał ludzi, ganiał gołębie, prowadził ze sobą monolog po swojemu. Jak mieliśmy wsiadać do autobusu to wtedy mu się przypomniało, że jeszcze matce nie uciekał i trzeba to nadrobić. Siłą ściągnęłam go z płyty dworca. Ale jak już wsiedliśmy do autobusu i go posadziłam na fotelu to był tak zafascynowany, że przez całą drogę nawet nie drgnął. I wysiąść też oczywiście nie chciał. Musimy częściej mu fundować takie atrakcje.
I byliśmy po raz pierwszy na placu zabaw. Tak wiem, że późno, ale jakoś nigdy się nie złożyło, żeby podczas spaceru zahaczyć o jakiś. Oczywiście na wstępie popełniłam błąd niewybaczalny, a mianowicie nie wzięłam (nie kupiliśmy nawet jeszcze) zabawek do piaskownicy. I awantura była w piaskownicy, bo Kacper chciał się bawić w piasku, ale nie miał czym i zabierał innym dzieciom, które niezbyt były chętne na dzielenie się zabawkami. Tak to już jest jak matka nie pomyśli.
Ale jeżeli chodzi o plac zabaw, to jest po prostu idealny. Znajduje się w Czeskim Cieszynie zaraz przy granicy, więc mamy bliziutko. Jest ogrodzony dookoła i nie ma opcji żeby jakieś dziecko samo wyszło. Zjeżdżalnie dla maluszków i większych dzieci, ławki dla rodziców itd. Następnym razem jak będziemy to porobię kilka zdjęć. Kacprowi tak się spodobało, że siłą musiałam go wynieść z piaskownicy :)
Z ciocią Tynią
A tu z matką :P