22 lip 2011

- 096 - / Alpinista

Większość dzieci je na kolację kaszkę lub kanapki. Ale nie Kacper. On sobie wcina kiełbasę. Dzisiaj jedli razem z D. Siadł sobie na ławie koło talerza (tatuś nauczył), w garści trzymał widelec i nabijał sobie kawałki, które mu D przygotował. Do tego moczył to sobie w keczupie i zagryzał chlebkiem. Komicznie to wyglądało.

Rośnie nam mały alpinista. Zaczął się wspinać po wszystkim. Im wyżej tym lepiej. A już najlepiej na meble. Tak żeby rodzice padli na zawał. Dzisiaj na przykład wziął sobie mój błyszczyk i wysmarował swoją kurtkę tak, że nie idzie jej doprać (swoją drogą, ma ktoś może sposób na spranie plam z błyszczyku?).

 
Niestety nie potrafię obrócić obrazu do pionu. A na ten artystyczny nieład nie patrzcie, bo akurat byliśmy w trakcie gruntownych porządków.

Wreszcie coś powoli zaczyna ruszać w mówieniu. Dzisiaj zaczął mówić do kotów "cici", do ciotki "Ciocia", na potwierdzenie mówi "Ta". A kilka dni temu nauczył się jeszcze mówić "cycy" co oczywiście oznacza cyca. Jak widać zaczyna najpierw od litery "C" :)

W czasie tej paskudnej pogody nijak nie można wyjść z domu i młodego aż nosi. Jęczy, kombinuje, chce iść na pole. Wczoraj wziął swoje tenisówki pod pachę, chwycił mnie za rękę, zaciągnął do sypialni, posadził na łóżku, wdrapał się na moje kolana i podał buciki żebym mu założyła. A później biegiem pod drzwi :)

Jak widać mamy nową, krótszą fryzurkę.



3 komentarze:

  1. Mój Kacperek :)
    A jak się dzisiaj cieszył jak ciocia Tynia go podrzucała ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie maluch są słodkie :) A już zwłaszcza Kacperek :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Jagoda tez niechce kaszki ;/ woli parówki :D

    OdpowiedzUsuń