21 gru 2009

3 tygodnie

Dzisiaj Kacperek kończy 3 tygodnie. Jak dla mnie ten czas za szybko leci.
Dzisiaj mieliśmy pierwsze poważne wyjście. Do dziadków. Tata D po nas przyjechał, a potem nas odwiózł. Mały nie wiedział gdzie patrzeć tyle nowych rzeczy zobaczył. Przez całą wizytę wogóle nie spał. Leżał i się rozglądał.
Od trzech dni nie chce zasypiać jak go wieczorem kładziemy do łóżeczka. Zaczyna się wiercić, popłakiwać i trzeba go wziąć na ręce to wtedy od razu się uspokaja. Upodobał sobie zasypianie na mnie, a konkretnie na moim brzuchu. Zasypia około 23 i wtedy można go przełożyć do łóżeczka.
Jeżeli chodzi o kąpanie to robimy małe postępy. Już nie płacze przy rozbieraniu. Uaktywnia się dopiero jak go zaczynam myć. Z tym, że teraz to już mniej jest płacz, a bardziej pisk. Po jego kąpieli na prawe ucho nie słyszę potem jeszcze z dobrą godzinę :)
Tak się bałam jak Sylwek zareaguje na małego, a okazało się, że niepotrzebnie. Po przyjściu ze szpitala położyliśmy Kacperka na przewijaku żeby go rozebrać, a Sylwek podszedł, powąchał go i sobie poszedł. Tak reaguje do dzisiaj. Do łóżeczka i wózka przestał wogóle od pierwszego dnia wchodzić. Tak sam z siebie. Tak samo normalnie zareagował na to, że musi teraz spać w drugim pokoju. Wie, że rano go wpuszczę i czeka pod drzwiami. A jak teściowie przyszli do nas z psem, to Sylwek się na niego rzucił jak tylko Timon się zbliżył do łóżka na którym leżał Kacper. Na razie jednak jeszcze nie mam aż tyle zaufania do Sylwka, żeby ich zostawiać samych w jednym pokoju dłużej niż minutkę.
A z nowych umiejętności, które zauważyłam u Kacperka:
- od 2 tygodni sam obraca się z plecków na boczek, nie wiem czy to normalne, bo nie mam porównania
- od kilku dni reaguje na nasze głosy i odwraca główkę w naszym kierunku jak do niego mówimy
- powoli zaczyna nawijać po swojemu, na razie wychodzi mu "aaaa aaaa"
- kilka razy się uśmiechnął, tylko nie wiem czy to do mnie czy akurat mu tak wyszło :)

16 gru 2009

Takie tam

Czas pędzi w takim tempie, że Kacperek ma już 16 dni. A dopiero co jechaliśmy do szpitala. Trochę brakuje mi tego kopania od środka :)
Pierwsze dwa tygodnie mały przespał. Robił sobie tylko przerwy średnio co 4 godziny na jedzenie. Teraz od dwóch dni potrafi nie spać jednym ciągiem dwie godziny, w porywach trzy. Wtedy leży i obserwuje. A jak nie chce leżeć to daje nam znać. Już mniej więcej potrafię rozpoznać czego chce w danym momencie. W nocy budzi się dwa razy na karmienie.
Płacze tylko przy kąpaniu, ale wtedy wszyscy sąsiedzi go słyszą. Pewnie się zastanawiają co my mu robimy. Pierwsze dwa dni po wyjściu ze szpitala do kąpania przychodziła mama D, a teraz już radzimy sobie sami. W sumie żadna filozofia.
Od razu dzień po wyjściu poszliśmy pozałatwiać wszystkie sprawy urzędowe typu zarejstrowanie małego, a w tym czasie Kacperek został z babcią.
7go i 10tego była u nas położna środowiskowa i wszystko nam wyjaśniła, pokazała. Dwie godziny u nas była. Małego zważyła, bo akurat miała przy sobie wagę. I w ciągu siedmiu dni przybrał 390 gram. Położna mówiła, że to nawet więcej niż jest norma. Następnego dnia był u nas lekarz na wizycie patronażowej i przy okazji wypisał nam receptę na kropelki do oczu, bo Kacperkowi z prawego oczka leci ropa. I w sumie cieszę się, że wybraliśmy tego lekarza. Widać, że ma podejście do dzieci.
W zeszły czwartek byliśmy na pierwszym godzinnym spacerku. Co prawda tylko w ogrodzie za domem, ale się dotleniliśmy. Może bylibyśmy troszkę dłużej, ale przyplątała się właścicielka kamienicy w której mieszkamy i zaczęła mi dawać dobre rady. Aktualne były może jakieś 60 lat temu jak ona miała małe dzieci. Pytała czy karmię piersią i wogóle. A na koniec pytanie czy dajemy mu herbatki. Mówię, że nie bo pije z piersi, a ona do mnie z oburzeniem: "Przecież po mleku chce się pić".
Wczoraj byłam w ZUSie załatwić sprawę z zasiłkiem macierzyńskim. Ile się naczekałam w kolejce to szkoda słów. A i tak mnie jeden pan przepuścił.
Dzisiaj D pierwszy raz szedł do pracy po dwutygodniowym wolnym. A my z Kacperkiem wyspaliśmy się do 16tej :) Z małymi przerwami na karmienie.

11 gru 2009

Wspomnienia porodowe

Powiem szczerze, że bardzo dobrze wspominam pobyt w szpitalu i samo cięcie.
W poniedziałek mieliśmy się planowo zgłosić do szpitala, ale Kacperek stwierdził, że to nie my będziemy decydować o terminie jego narodzin i nad ranem z niedzieli na poniedziałek zaczęły mi się sączyć wody płodowe, chociaż nie byłam pewna czy to to. Na spokojnie wypiliśmy z D kawę, ja się wykąpałam i pojechaliśmy do szpitala.
Prawie godzinę trwały formalności typu wypisywanie dokumentów, przebranie się, wstępne badanie. Potem poszliśmy z D na salę porodową. Około 10tej zrobili mi USG, podłączyli mnie do KTG, założyli wenflon, pobrali krew, dali antybiotyk na nerki i zastrzyk w pośladek na rozwarcie. Póżniej podłączyli mi kroplówkę z oksytocyną na wywołanie skurczów i przez godzinę spacerowaliśmy po korytarzu, żeby Kacperek zszedł jak najniżej. Pytałam położnej czy nie mają tam przypadkiem trampoliny, to byłoby szybciej gdybym poskakała. Ze śmiechem powiedziała, że niestety nie.  Około 18tej były już skurcze, ale nadal nie było rozwarcia i ordynator po badaniu stwierdził, że nie ma wyjścia i trzeba ciąć.
Jak mnie przygotowywali do cięcia to się rozbeczałam, sama nie wiem czemu i nikt nie umiał mnie uspokoić. O 19.15 wzięli mnie na salę. W tym czasie D skoczył szybko do domu coś zjeść, bo w tym całym zamieszaniu zapomniał zjeść cokolwiek na śniadanie i cały dzień był głodny. Jak wbijali igłę ze znieczuleniem w kręgosłup to poczułam tylko takie delikatne ukłucie. Zaraz straciłam czucie w nogach. Miałam taką miłą panią anestezjolog. I pyta się mnie ona czy czuję dotyk na brzuchu, to mówię, że tak. A ona mi na to: "To było pierwsze cięcie". Podziękowałam jej za poinformowanie mnie :) Cały czas mnie zagadywała czy znamy płeć, jak damy na imię, jaka jest planowa waga z USG. I o 19.40 Kacperek dał znać, że już jest na świecie. A dał znać tak konkretnie, że go chyba cały szpital słyszał.
Jak już go zważyli, zmierzyli, ubrali i pokazali mi to zanieśli go D na salę poporodową. Mnie pozszywali i też tam przewieźli z zaleceniem nie zasypiania przez 2 h, nie podnoszenia głowy i nie wstawaniem przez 6 godzin. Od razu mi też małego przystawili do piersi.
Po dwóch godzinach przewieżli mnie na położnictwo, a małego wzieli na oddział noworodkowy.
Rano przyszła położna, pomogła mi wstać i wejść pod prysznic. O 6tej przywieźli mi Kacperka. Pierwszy dzień cały przespał, a potem jak się rozdarł to nie umiałam go uspokoić. Ale po przyjeżdzie do domu jest taki spokojny jakby go nie było więc chyba szpital tak na niego działał. Od ósmej zaczynał się obchód. Najpierw ginekolodzy, a póżniej pediatrzy i położne. Małego zważyli, wykąpali, ubrali i póżniej mialiśmy już spokój. Co jakiś czas przychodziły położne sprawdzić czy nam lub maleństwom (leżałam z jeszcze jedną dziewczyną w pokoju) czegoś nie trzeba. Od 14tej do 18tej były odwiedziny.
Przez pierwszą dobę po cięciu mogłyśmy jeść tylko sucharki, dopiero od następnego dnia dostałyśmy normalne jedzenie. Planowo mieli mnie wypisać w piątej dobie po cięciu, ale ordynator stwierdził, że skoro już biegam to mogę iść do domu w trzeciej.

7 gru 2009

Kacperek

W poniedziałek 30.11 przyszedł na świat przez cesarskie cięcie Kacperek :)
Ważył 3540 gram i mierzył 57 cm.
Dostał 10 punktów Agpar.
O porodzie napiszę następnym razem.

   

Przepraszam, że dopiero teraz, ale internet mi szwankuje.