26 cze 2011

- 092 -

Kupiłam wreszcie Kacperkowi zabawki do piaskownicy i wreszcie możemy szaleć :)




A jeżeli chodzi o nasz ambitny plan nocnikowania to jesteśmy tam gdzie byliśmy. Myślałam, że jak mam tydzień urlopu to nauczymy Kacpra chociaż do czego służy nocnik. A w praktyce wyszło tak, że bąbel biegał cały tydzień na golasa, a ja za nim z mopem bo sikał wszędzie tylko nie do nocnika.

Zaczął też wreszcie mówić coś więcej niż "mama". Wczoraj np. obudził się w nocy i za nic nie chciał spać dalej. Oczywiście syrena na cały regulator. Chciałam mu coś dać do ręki żeby go uspokoić i czymś zająć. Biorę jedną rzecz i pokazuję "To?", a Kacperek odpowiedział "Ne", "To?", "Ne" i tak kilka razy, aż wreszcie łaskawie zainteresował się lampką do rowera.

17 cze 2011

- 091 -

Myślałam, myślałam, aż wymyśliłam. W przyszłym roku zapisujemy Kacpra do przedszkola. Akurat będzie miał rocznikowo już 3 lata. Jak się dostanie to super, a jak nie to tragedii nie będzie. Już teraz niczego się nie boi, do każdego się garnie, więc czemu tego nie wykorzystać. Pobędzie z dziećmi i w ogóle.

Wczoraj byliśmy u dziadków na wsi i zdecydowałam, że pojedziemy z bąblem PKS-em zamiast autem jak zawsze. Kiedyś już raz jechaliśmy, ale wtedy miał chyba z pół roku więc jeszcze nie był taki kumaty.
Na dworcu zaczepiał ludzi, ganiał gołębie, prowadził ze sobą monolog po swojemu. Jak mieliśmy wsiadać do autobusu to wtedy mu się przypomniało, że jeszcze matce nie uciekał i trzeba to nadrobić. Siłą ściągnęłam go z płyty dworca. Ale jak już wsiedliśmy do autobusu i go posadziłam na fotelu to był tak zafascynowany, że przez całą drogę nawet nie drgnął. I wysiąść też oczywiście nie chciał. Musimy częściej mu fundować takie atrakcje.

I byliśmy po raz pierwszy na placu zabaw. Tak wiem, że późno, ale jakoś nigdy się nie złożyło, żeby podczas spaceru zahaczyć o jakiś. Oczywiście na wstępie popełniłam błąd niewybaczalny, a mianowicie nie wzięłam (nie kupiliśmy nawet jeszcze) zabawek do piaskownicy. I awantura była w piaskownicy, bo Kacper chciał się bawić w piasku, ale nie miał czym i zabierał innym dzieciom, które niezbyt były chętne na dzielenie się zabawkami. Tak to już jest jak matka nie pomyśli.
Ale jeżeli chodzi o plac zabaw, to jest po prostu idealny. Znajduje się w Czeskim Cieszynie zaraz przy granicy, więc mamy bliziutko. Jest ogrodzony dookoła i nie ma opcji żeby jakieś dziecko samo wyszło. Zjeżdżalnie dla maluszków i większych dzieci, ławki dla rodziców itd. Następnym razem jak będziemy to porobię kilka zdjęć. Kacprowi tak się spodobało, że siłą musiałam go wynieść z piaskownicy :)

Z ciocią Tynią




A tu z matką :P

14 cze 2011

- 090 -

Chciałam wczoraj napisać, ale oczywiście z moim szczęściem nie miałam wieczorem internetu. 


Od wczoraj mam tygodniowy urlop i wypoczywam. W niedzielę pojechaliśmy na wieś do rodziców D. Kacper się wybiegał i dotlenił, a ja się troszkę opaliłam. I jajecznicę zjedliśmy jak nakazuje tradycja :)
Sklep gdzie pracuję był normalnie otwarty i dzisiaj mi koleżanka napisała, że mieli prawie 30 tys utargu. Miałam iść na drugą zmianę wtedy, ale szefowa się zaczęła bać kontroli i powiedziała, że nikogo z naszej ekipy ma nie być na sklepie. Dla mnie lepiej, bo zawsze to jeden dzień wolnego więcej.


Kacper z dnia na dzień staje się coraz mądrzejszy. Już sam wynosi po sobie talerze do kuchni, śmieci wyrzuca do kosza z tym, że nie zawsze trafi, jak mu założymy buty to już wie, że wychodzimy i czeka pod drzwiami i nas ponagla. Można się z nim porozumieć, bo potrafi powiedzieć czy coś chce czy nie.








Jakiś czas temu mało nie zeszłam na zawał jak przyszłam w nocy z pracy. Zawsze jak wejde do domu to idę popatrzeć czy chłopaki śpią. D owszem spał. Ale Kacpra nie było. Ile ja się go naszukałam, nawet pod łóżko patrzyłam. Już miałam budzić D kiedy bąbel zaczął się wiercić w łóżeczku w którym nigdy nie śpi i nawet nie przyszło mi do głowy żeby go tam szukać. Okazało się, że jak chłopaki szli spać to Kacper położył się w łóżeczku i tam zasnął.