Od wczoraj mam tygodniowy urlop i wypoczywam. W niedzielę pojechaliśmy na wieś do rodziców D. Kacper się wybiegał i dotlenił, a ja się troszkę opaliłam. I jajecznicę zjedliśmy jak nakazuje tradycja :)
Sklep gdzie pracuję był normalnie otwarty i dzisiaj mi koleżanka napisała, że mieli prawie 30 tys utargu. Miałam iść na drugą zmianę wtedy, ale szefowa się zaczęła bać kontroli i powiedziała, że nikogo z naszej ekipy ma nie być na sklepie. Dla mnie lepiej, bo zawsze to jeden dzień wolnego więcej.
Kacper z dnia na dzień staje się coraz mądrzejszy. Już sam wynosi po sobie talerze do kuchni, śmieci wyrzuca do kosza z tym, że nie zawsze trafi, jak mu założymy buty to już wie, że wychodzimy i czeka pod drzwiami i nas ponagla. Można się z nim porozumieć, bo potrafi powiedzieć czy coś chce czy nie.
Jakiś czas temu mało nie zeszłam na zawał jak przyszłam w nocy z pracy. Zawsze jak wejde do domu to idę popatrzeć czy chłopaki śpią. D owszem spał. Ale Kacpra nie było. Ile ja się go naszukałam, nawet pod łóżko patrzyłam. Już miałam budzić D kiedy bąbel zaczął się wiercić w łóżeczku w którym nigdy nie śpi i nawet nie przyszło mi do głowy żeby go tam szukać. Okazało się, że jak chłopaki szli spać to Kacper położył się w łóżeczku i tam zasnął.
I tak lepsza była akcja jak w nocy dzwoniłaś po teściów bo się nie umiałaś do domu dostać ;D
OdpowiedzUsuń