30 cze 2010

- 047 -

Dzisiaj dziecię nasze skończyło 7 miesięcy. Kawał byka z niego się zrobił.

Jak tylko go sadzamy na macie czy tych puzzlach piankowych on momentalnie fika na kolana i próbuje trenować raczkowanie. Na razie jeżeli tylko uda mu się przyjąć odpowiednią pozycję to nogi mu odjeżdżają do tyłu i ląduje na brzuszku. Ale to go na szczęście nie zraża :)
Najciekawsze jest to, że jak dopiero uczył się siedzieć samodzielnie to w wózku nie chciał leżeć tylko właśnie siedzieć, a jak już umie to teraz najlepszą pozycją w wózku jest leżenie.

Z dnia na dzień coraz rozmowniejszy się robi. Coraz więcej sylab wprowadza do swojego słownika. Wystarczy coś do niego powiedzieć, a on zaraz odpowiada :) Momentami to tak głośno, że pewnie wszyscy sąsiedzi go słyszą. Raz mu się udało w czasie karmienia zrobić: "bleee". Nie wiem czy mu nie smakowało czy przypadkiem tak wyszło...

Od jutra zaczynamy mu wprowadzać coś a la drugie danie tak jak mi poradziła Anka pod poprzednią notką. Z butelki pić nie umie i nie chce więc mleko modyfikowane pewnie by mu nie podeszło. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Przez trzy tygodnie myślę, że wytrzyma 9 godzin bez cyca, a potem się zastanowimy czy dalej mu dawać czy nie. Zupki papa bardzo ładnie więc myślę, że nie będzie tak źle.

Muszę się pochwalić, ale od ponad miesiąca Kacper przesypia całą noc. Jak o 20tej go nakarmię i położę spać, tak budzi się rano około 6tej. Minus jest taki, że po porannym karmieniu już nie chce spać. Jest chętny i gotowy do zabawy. Jeżeli idę do pracy na rano to nie ma problemu, gorzej jak idę na 11tą tak jak dzisiaj i myślałam, że troszkę pośpię a tu niestety klops. No cóż, jedno woleć.

Niestety kilka dni temu Kacper złapał katar. Byliśmy u doktora, ten go osłuchał, obejrzał gardziołko i przypisał nam syrop. Następnym razem powiem mu żeby sam sobie go wypił. Za cholerę mały nie chce go pić. Jak tylko widzi, że zbliżam się z łyżeczką to momentalnie zaciska usta i odwraca głowę. Nie rozumiem, jak daję mu witaminę D to sam otwiera usta, a syrop dajemy mu we dwójkę z D. On trzyma Kacpra, a jak próbuję wycelować łyżeczką w usta. Dobrze, że butelka jest wielka, bo straty są dosyć duże. Najgorsze jest to, że syrop się strasznie klei i za każdym razem muszę potem myć siebie, małego i jeszcze go przebierać. Na szczęście jeszcze tylko 3 dni.

W poniedziałek zostałam pierwszy raz sama na sklepie. Akurat tak się złożyło, że dopadł mnie jakiś paskudny pech. Na dzień dobry rozbiłam szybę w ladzie chłodniczej. Rozsypała się w drobny mak. Nie mam pojęcia jak to zrobiłam...
Potem jak chciałam wysłać zamówienie to fax przestał działać. A następnego dnia chodził jak gdyby nigdy nic.
 A na sam koniec jak szłam na zakupy to jakieś pół metra przede mną spadła na ziemię kafelka z wysokości drugiego piętra. Jak się okazało kafelki na tym budynku są przyklejone na piance do uszczelniania okien zamiast normalnie na kleju.
Mam nadzieję, że taki dzień więcej się nie powtórzy. A od jutra do 17tego będę całkiem sama na sklepie, bo dziewczyna z którą pracuję idzie na urlop.  Trzymajcie kciuki...

Jak teściowie zobaczyli pierwszy raz tą bandankę to myśleli, że sobie jaja robimy, że ona jest dla Kacperka :)

 

 

25 cze 2010

- 046 -

Kilka dni temu wygrałam w konkursie na ebobas.pl. Trzeba było napisać o jakimś wydarzeniu z życia dziecka i jako jedna z piętnastu osób wygrałam zabawkę dla małego. Jeszcze nie wiem co to. Dowiem się jak przyślą :)

Zastanawiamy się też nad kupieniem Kacperkowi spacerówki, bo mam już dosyć dźwigania naszego wózka, który waży ok. 15 kilo plus Kacper (to jest jakieś 10 kg) na drugie piętro. Oglądałam kilka na allegro i nie są takie drogie. A poza tym będziemy mogli brać wózek ze sobą jak będziemy gdzieś jechali autem z rodzicami D.

Kacper zaczął ostatnio powtarzać sylaby, na przykład: "bababababa" lub "mamamama". Czasami jeszcze tak śmiesznie moduluje przy tym głos, że nie można się nie śmiać :) A dzisiaj to mu się nawet udało bezgłośnie... Tylko ustami ruszał.

Dzidzior bierze nam się do raczkowania. Jeszcze ma problem z wysunięciem nogi spod pupy, ale idzie mu coraz lepiej. A przemieszczanie na pupie ma opanowane do perfekcji. Wystarczy na moment się odwrócić, a on już siedzi w całkiem innym miejscu.

Odkąd zaczęłam pracować na nic nie mam czasu i mam problem z przestawieniem się na wczesne wstawanie. No ale jakby nie było to równy rok siedziałam w domu i wstawałam o której chciałam więc nie ma się co dziwić. A Kacper nie ułatwia mi zbierania się rano do wyjścia. On się musi wyspać więc czasami muszę go budzić na siłę :) Rano je powoli spokojnie, bo przecież nie ma się co śpieszyć :) Ostatnio nawet przez całą drogę do babci się ze mną "kłócił". Aż jeden pan co szedł obok nas zajrzał do wózka z ciekawości.

Zastanawiamy się jeszcze z D nad wprowadzeniem małemu mleka modyfikowanego na zmianę z moim, bo w lipcu będę przez 3 tygodnie pracowała normalnie po 8 godzin więc sama zupka Kacprowi nie wystarczy, a kaszki jakoś nie bardzo mu podchodzą.

 

Dopisek [26.06.2010]:
Dzisiaj znalazłam u Kacperka drugiego ząbka :) Tym razem mamy górną prawą jedynkę.

13 cze 2010

- 045 -

U nas zaszło kilka zmian :)
Od czwartku pracuję. W sklepie. Chciałam zostać z małym niestety finansowo nieciekawie to wyglądało. Pracuję na pół etatu co w praktyce wychodzi 4 dni w tygodniu po 5 godzin. Mały jest w tym czasie z babcią lub z tatą. Pierwszego dnia jak szłam to myślałam, że Kacper będzie płakał albo coś, a on calusieńkie 5 godzin był spokojny jak nigdy. Nawet grzecznie zasnął na drzemkę, a w domu za nic nie chce w dzień spać. Najlepsze jest to, że w poniedziałek byłam się zarejestrować w Urzędzie Pracy, a 3 dni później zaczęłam pracować :) Praca lekka, łatwa i przyjemna więc nie mam co narzekać. I przy okazji zaraz koło rodziców D więc, nie muszę biec z małym do nich, a potem gdzieś dalej tylko spokojnie go odprowadzę i jestem w pracy jeszcze przed czasem :)

Kolejną nowością jest to, że mamy pierwszego... zębolka! Dzisiaj przy zabawie popatrzyłam do buzi Kacperka bez nadziei, że coś tam znajdę, a tu taka niespodzianka. Trzy razy sprawdzałam, czy to na pewno ząb jest. Przebiła mu się dolna lewa jedynka. Na razie widać białą kreseczkę :) W sumie był kilka dni marudny, nie chciał jeść, nawet niekapka nie chciał brać do buzi chociaż normalnie jak go widzi to buzinkę szeroko otwiera. Ale byłam pewna, że to wina upałów. A dzisiaj już normalnie zjadł obiadek, a deserek to wciągnął na raz.

W ogóle te upały dały nam w kość. Już o 6.30 jak małego zawoziłam do babci to na termometrze mieliśmy 25 stopni i w same bodziaki go ubierałam. A mimo to po dotarciu na miejsce był calusieńki spocony. W domu siedzi w samym pampersie. Na dwór wychodzimy dopiero po 17tej, bo wcześniej się nie da. Ubieram małego tylko w bodziaki, a i tak się z niego leje. W nocy to go kładę w samym pampersie, bo inaczej budzi się z płaczem. A w ciągu dnia nalewam wody do miski i go do niej sadzam, żeby go chociaż troszkę ochłodzić bo jest czasami tak spocony, że się boję, że się do czegoś przyklei. A Kacperek ma przy okazji radochę.

Czasami jak widzę jak niektóre matki naubierają swoje dzieci to się zastanawiam czemu one same się tak nie ubiorą i nie posiedzą na słońcu. Ciekawe ile wytrzymałaby jedna z drugą. Kilka dni temu teściowa mi opowiadała, że sąsiadka siostry D, która ma 9cio miesięcznego syna ubiera go przy 20tu stopniach w kurteczkę. Nawet jej własna matka jej powiedziała, że jest nienormalna. I nie chciała uwierzyć, że siostra D ubiera Zosię, która ma tylko 2 miesiące w same bodziaki lub cieniutką sukienkę.

Przenieśliśmy się już z wanienki do dużej wanny. Kacperek już coraz dłużej chce się pluskać w wodzie, a nachylanie się nad nim i pilnowanie żeby się nie przewrócił nie jest na nasze kręgosłupy. Wolę siąść z nim w wannie i mogę go wtedy spokojnie przypilnować, a dzidzior jest szczęśliwy.

I najgorsze jest to, że Kacper nauczył się przy jedzeniu robić ustami "pff". Wtedy to co ma w buzi częściowo ląduje na mojej twarzy lub koszulce, a częściowo na nim samym. Drugą naszą zmorą jest celowanie grzechotką do miseczki z obiadkiem. Kilka razy już mu się udało. Staram się pilnować, żeby w czasie obiadu nie było żadnej zabawki w zasięgu ręki, ale on zawsze jakąś znajdzie :)

Kacperek ze swoim telefonem :)
(zdjęcie zrobione już jakiś czas temu, ale ciągle zapominałam je wkleić)

 

 

 

6 cze 2010

- 044 -

Pogoda wreszcie się u nas poprawiła i od dwóch dni są upały. Nawet udało mi się troszkę opalić :) Jesteśmy z Kacperkiem na polu do oporu, a dzisiaj po spacerze siedzieliśmy sobie jeszcze na balkonie. Kocyk rozłożyłam i mały miał radochę.

 

Jeżeli chodzi o jedzenie to idzie nam coraz lepiej. Wprowadziliśmy już mięsko. Na początek pierś z kurczaka. A deserkiem, który najlepiej smakuje Kacperkowi jest zsiadłe mleko z bananem. Lekarz nam tak poradził i to był strzał w dziesiątkę. Zjada pełniutką miseczkę :)

W piątek dziadek przyniósł Kacperkowi krzesełko do karmienia i mały wreszcie może siedzieć z nami w kuchni na odpowiedniej wysokości. Do tej pory siedział na nosidełku i na kocyku, ale po kilku minutach mu się nudziło. A teraz ma zabawę. Uwielbia zrzucać grzechotki, a my musimy za każdym razem podnosić inaczej nas krzykiem ponagla :) Lubi też się bawić pustą butelką po wodzie. Ale tylko dużą, bo małe są be. Większa wydaje przecież głośniejszy odgłos przy kontakcie z ziemią :) Odkrył jeszcze, że można uderzać w siebie dwoma rzeczami. Nie ma znaczenia czy to są grzechotki, czy jakieś nasze rzeczy. Ważne, że odgłos trzaskania jest.

Kilka dni temu dzidzior leżał na naszym łóżku na brzuszku. I położyłam przed nim w bezpiecznej odległości telefon (grzechotki już się do tego nie nadają), żeby sobie ćwiczył. I przyglądam mu się przez chwilę, a ten cwaniak cofa się do tyłu. Tak mu zależało, żeby dostać ten telefon. Tylko jeszcze koordynacja ruchów nie bardzo wychodzi.

Ostatnio zauważyłam też, że strasznie złośliwy się robi nasz bąbelek. Jak ja chcę  pospać troszkę dłużej to on już o 6 czasem 7 jest obudzony i chętny do zabawy. A jak muszę gdzieś wyjść tak jak na przykład w piątek musiałam poganiać po urzędach to on wstał o 10! A jak jechaliśmy na komunię to obudził się o 8.30, a na 9 byliśmy umówieni z rodzicami D.

Wczoraj nie wiem co mu się stało, ale obudził się w nocy z piskiem.  Na początku myślałam, że to dzieciaki idą z dyskoteki i piszczą. Nie mam pojęcia co mu było. Wzięłam go na ręce, chwilę popłakał i zasnął.  Aż się wystraszyłam. Ale rano już był taki ja zawsze...

Zaczęliśmy mu powoli wprowadzać wodę do menu. Podoba mu się bardzo i smakuje chyba też. Na razie podaję mu łyżeczką, bo nie umie pić z butelki. Chwyta smoczek i go gryzie, a raczej memla albo czeka, aż mu samo poleci. A nie ma sensu go uczyć na butelkę jak i tak za niedługo musielibyśmy go przestawić na niekapek. Zrobiłam więc ostatnio eksperyment i mu pokazałam mu jego niekapka, którego dostał już jakiś czas temu. Na początku się nim bawił. A dzisiaj już załapał co trzeba robić, żeby woda leciała. Trzymać jeszcze nie umie, ale ważne, że umie z niego pić.

Sam niekapek też jest niczego sobie :)

 

 

Buziaczek :*