30 kwi 2010

- 038 -

Ostatnio jakoś nie mam weny żeby cokolwiek napisać więc w zamian wrzucam zdjęcia :)

 


Mmmmm... Pyszny portfel :)

 


A tu śpię sobie z ciocią Tynią :)

  

 

 

15 kwi 2010

- 037 -

I jesteśmy po kolejnym szczepieniu. Dzidziol nawet nie jęknął. Aż nas inne matki pytały jak my to robimy :) Następną dawkę skojarzonej dostanie dopiero za rok. A ogólnie wszystkich szczepionek zostało mu jeszcze 3.

Zważyliśmy  małego i ma 8095 gram i mierzy 66 cm. Doktor powiedział, że bardzo ładnie się rozwija i przybiera więc dopóki nie skończy 6 miesięcy nie będziemy wprowadzać nic nowego do
Kacperkowego menu :)

Przy okazji dostaliśmy polecenie zapisania się na wizytę do okulisty, bo już po raz trzeci zaczęła mu lecieć ropa z prawego oczka i doktor powiedział, że jak nic nie pomoże to będziemy musieli przekłuwać kanalik łzowy. Tak więc najbliższy termin jaki u okulisty mieli wolny to 12 lipca...

Strasznie nietowarzyski jest Kacperek. Razem z nami na badanie czekał chłopczyk, który miał może z 10 miesięcy i "gadał" do niego i się uśmiechał, a nasz książę odwrócił się w drugą stronę :) Zauważyłam też, że jak jesteśmy poza domem to w ogóle się nie uśmiecha. W domu chichra się tak, że pewnie wszyscy sąsiedzi go słyszą, a jak tylko wyjdziemy to powaga na buzi. Nie mam pojęcia dlaczego. Próbowałam go rozśmieszyć, ale się nie dał.

Od kilku dni w czasie kąpieli dzidzior robi mi powódź w pokoju. Nie kąpiemy go w łazience, bo tam za mało miejsca jest na takie operacje. Więc po każdej kąpieli dosłownie zbieram wodę z podłogi. Macha nogami z całej siły i przy tym śmieje się na cały regulator. A wczoraj ja też dostałam ataku śmiechu i nie wiem czy Kacper śmiał się ze mnie czy z tego chlapania wodą.

Ulubionym przedmiotem ostatnich kilku dni jest... gazeta :) Jak tylko zobaczy jakąkolwiek na horyzoncie to aż się trzęsie dopóki nie dostanie jej do łapek. A odkryliśmy to przypadkiem. Miałam małego na kolanach i wzięłam gazetę do ręki. Nawet nie wiem kiedy, a już nie miałam spisu treści.
Pustą butelką po wodzie też nie pogardzi, ale ona niestety nie mieści się w buzi :)

A co do pytania Kwietniowej pod poprzednią notką.
Jak się czuję jako Mamuśka? Hmmm... Powiem szczerze, że czuję się tak jakby Kacperek był z nami od zawsze. Próbowałam sobie ostatnio przypomnieć co robiłam przed porodem w czasie wolnym. I za cholerę nie mogłam. Zawsze się zastanawiałam co to jest ten cały instynkt macierzyński. Ale od pierwszego dnia po porodzie już wiedziałam. Wszystkie obawy czy przypadkiem nie zrobię takiej małej kruszynce krzywdy przy przewijaniu lub kapaniu po prostu zniknęły. Wiedziałam od samego początku jak mam małego wziąć na ręce jak zmienić pampersa chociaż nigdy wcześniej tego nie robiłam. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mogło by go nie być z nami. To bycie mamą przychodzi mi jakoś tak naturalnie. Zobaczymy jak będzie starszy jak to będzie...


Ja chcę siedzieć a nie leżeć w wózku (zdjęcie robione w ruchu, żeby nie było):

 

A tu po raz pierwszy złapałem paluchy:

 

7 kwi 2010

***

Kurcze, ta pogoda jest straszna. Raz przez cały tydzień jest słonecznie (to akurat bardzo dobrze), a zaraz potem leje kilka dni pod rząd.

Święta spędziliśmy u rodziców D. Rano śniadanie, potem obiadek i do domku, bo niestety padało. Mieliśmy w planach iść z Kacperkiem na długi spacer, ale niestety nie wyszło.
Jak było widać na zdjęciach w w poprzedniej notce nasz bąbelek już sam siedzi. Wystarczy mu podać dwa palce, a on już się podciąga do siedzenia. O ile na początku ciężko mu to szło i czasem od razu lądował z powrotem na pleckach to teraz jak tylko uda mu się usiąść to od razu puszcza nasze palce i sobie siedzi. Leżenie teraz już w ogóle jest fe. Na macie ewentualnie może być, byle nie za długo.

W ogóle nie wiem skąd, ale ten mały łobuz tak się nauczył, że jak jesteśmy na spacerze to zaczyna jęczeć i płakać i uspokaja się dopiero jak go weźmiemy na ręce. Dziękuję bardzo nieść przez godzinę albo i dłużej 8-kilowego byka. Jak jesteśmy na spacerze z D to jeszcze pikuś, ale raz byłam z nim sama i musiałam nieść go jednocześnie pchając przed sobą wózek, bo nigdzie nie było ławki, żeby przysiąść.

Nie wiem dlaczego, ale w ciągu dnia nie chce spać. Jak mu się uda przysnąć przy cycu to za max. 15 min już jest obudzony. I znalazłam na niego sposób. Kładę się razem z nim, przytulam go do siebie i delikatnie bujam. Kilka min i Kacperek odpływa. Jak sobie pójdę to zaraz się budzi, a jak leże z nim to potrafi tak spać nawet 1,5 godziny. Gorzej ze mną, bo ja wtedy też zasypiam, a potem mam problem z zaśnięciem w nocy.

D się śmiał, że jak mały zaśnie na spacerze to nawet jak przejedziemy po torach lub po "kocich łbach" to się nie obudzi, a w domu wystarczy koło niego przejść i koniec spania.

Po przestawieniu godzin musieliśmy przesunąć kąpanie, ponieważ teraz o tej godzinie co zwykle kładliśmy małego spać jest jeszcze jasno i niestety Kacperek nie chce zasnąć. A znowu jak go kąpiemy o 20tej to jest marudny. Musimy coś wymyślić, bo kąpiel dla dziecka ma być przyjemnością, a nie torturą.

Ostatnio zauważyłam, że jak Kacperek leży sobie na macie to sięga po wiszące zabawki i z całej siły ciągnie do siebie. Czasem nawet uda mu się je włożyć do buzi.

Postanowiliśmy z D kupić dla małego nosidełko, żeby go można było zabrać gdzieś dalej, bo nasz wózek niestety nie mieści się w samochodzie. Przed porodem jeździliśmy często na wycieczki z rodzicami D, a teraz niestety nie ma jak z powodu wózka. A u nas nie ma typowo spacerowych terenów.

A dwa tygodnie temu siostra D urodziła dziewczynkę. Więc mamy już całą trójeczkę w komplecie. Najlepsze jest to, że jest jedyną dziewczynką ze wszystkich dzieci w rodzinie i do tego najmłodszą.  Ale przynajmniej Kacperek będzie miał rówieśników.

 

A tutaj jak widać sobie śpimy :)