27 sie 2009

27tc 2d

Wczorajsza rozmowa z młodą na gadu. Pytam jej: "Co jeszcze trzeba dla dziecka z dużych rzeczy oprócz wózka i łóżeczka?"
Jej odpowiedź: "Cierpliwość"
Co do ciążowych dolegliwości to mam dosyć ciągłego biegania do toalety. Najlepiej byłoby gdybym wogóle z niej nie wychodziła. Wcześniej w nocy wstawałam max trzy razy, a teraz średnio co dwie godziny.
W poniedziałek byłam u ginekologa i okazało się, że szyjka macicy mi się obniża. W związku z tym mam jak najwięcej wypoczywać i nie szaleć. Poza tym dał mi skierowanie do poradni urologcznej, ponieważ w każdym badaniu wychodzi, że mam krew w moczu. Oprócz tego zwrócił mi uwagę na wagę, bo już mam 10 kg na plusie.
Dzisiaj przeszłam się po mieście za prezentem dla Franusia i kupiłam mu przytulankę - lwa i grzechotkę. A dla naszego maleństwa grzebyk i szczotkę do włosów. Przy okazji posprawdzałam ceny przewijaków i wanienek. W przytulance się zakochałam i dla nas też taką kupię. Wogóle nie wiedziałam, że u nas  mieście jest tyle sklepów z artykułami dla noworodków i niemowlaków.
Zrobiłam listę co musimy mieć dla dziecka i trochę mi się tego zebrało. Ale dwie najważniejsze rzeczy, tzn. wózek i łóżeczko są już załatwione więc zostały drobnostki.
We wtorek byłam w szpitalu dowiedzieć się co muszę mieć dla siebie i dzidzi do porodu. I przy okazji dowiedziałam się, że poród rodzinny kosztuje 200 zł i nie trzeba mieć skończonej szkoły rodzenia. Teraz decyzja należy do D.

23 sie 2009

26tc 5d

Jutro idziemy z D do lekarza, a potem do ADMu złożyć wreszcie wniosek o mieszkanie. Jak sobie wyobrażam zimę z dzieckiem w tym mieszkaniu to mnie ciarki przechodzą.
I najlepsze:
W dniu kiedy bratu D urodził się syn dowiedzieliśmy się, że siostra D też jest w ciąży... W drugim miesiącu. Jestem ciekawa jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia trzech ciąż w jednej rodzinie w przeciągu kilku miesięcy.

19 sie 2009

26tc 1d

W sobotę postanowiłam pobawić się w kucharkę dla kota i ugotowałam ryż, który wymieszałam z mu z żarciem, bo nie chciał go jesć. I takim o to prostym sposobem ma odmianę:)
A w ogóle to założyłam Sylwkowi profil na pupile.com

Ostatnio pisałam z młoda na gg, żeby też się postarała o bobo, a w razie czego babcia by się nim zajmowała. I tu końcówka naszej rozmowy (dosłownie):
M: szkoda dziecka..
Ja:  my jakoś przeżyłyśmy
M: ze zrytą psychiką <lol2>
W sumie co racja to racja. Dzieciństwo miałyśmy ciężkie... psychicznie.
Maleństwo szaleje w brzuchu i czuję się jakbym tam miała co najmniej trójkę dzieci, a nie jedno. A najlepsze jest to, że dzidzia najbardziej aktywna jest w nocy i nad ranem, kiedy D wstaje do pracy.
Ostatnio udało mi się upolować na allegro piękny kombinezon dla dziecka na zimę. Razem z przesyłką wyszło mnie to 20 zł.
Młoda już zadeklarowała, że kupi matę edukacyjną. Aż się boję co to będzie, bo z jej możliwościami...
W poniedziałek znowu do ginekologa. Obejrzy moje wyniki badań. Chociaż morfologię mam poniżej normy. Czyli żelazo będę musiała brać już do końca ciąży.
Dzisiaj mama D mnie obudziła w środku nocy (czyt. 9.00), żeby powiedzieć, że D został wujkiem :D Czyli teraz już zostałam sama z brzuchem. Ale pocieszający jest fakt, że teraz wszyscy bardziej będą się interesować maluszkiem niż mną. Tylko teraz co kupić dla małego? Podejrzewam, że skoro mają już całą wyprawkę to kolejne śpioszki lub body raczej nie będą potrzebne, bo w końcu ile noworodek może potrzebować ubrań. I jestem w kropce.

15 sie 2009

25tc 4d

I już po badaniu glukozą. Wyniki będa w poniedziałek. Nigdy więcej nie chcę pić czegoś takiego. To tak jakby wypić na raz szklankę miodu. I do tego mnie dwa razy dziabali igłą.
W zeszłą sobotę byliśmy z rodzicami D w Auchanie. Kupiliśmy mu wreszcie lampki do rowera, żeby mógł jeździć też w nocy. Nienawidzę jak ma nocki, no ale co zrobić. Przynajmniej mam całe łóżko dla siebie:D Jednaj brzucho też zajmuje coraz więcej miejsca. Ale mamy w planach w niedalekiej przyszłości kupić nowe łóżko. Takie 160 x 200 cm.
W czwartek z nudów wymyśliłam sobie, że chcę zafarbować włosy. A, że u mnie droga od planów do zrealizowania bardzo krótka to skoczyłam od razu po farbę i młoda mi zrobiła włosy. Byłam ciekawa czy D zauważy. Oczywiście jak przyszedł z pracy to nic. W końcu się mnie zapytał czemu się ciągle uśmiecham. To mu powiedziałam, że sprawdzam jego spostrzegawczość. Obejrzał mnie od stóp do głów i po chwili namysłu powiedział: "No... jesteś ruda". A na opakowaniu farby pisało "Olśniewający brąż". Bez komentarza.
Wczoraj pochodziłam  po sklepach i kupiłam sobie śliczną bluzeczkę, taką odcięta pod biustem i bluzę z rękawem 3/4, bo po ostatnim przeglądzie mojej szafy doszłam do wniosku, że wszystkie bluzki i bluzy mam za krótkie. A nie chcę ganiać z brzuchem na wierzchu. A co do spodni to dobre mam trzy pary z czego dwie to rybaczki więc na jesień odpadają. Po za tym kupiłam sobie na allegro pas ciążowy.
Do tego muszę wreszcie rozejrzeć się za szkołą rodzenia. Niby dostałam od mojego ginekologa numer telefonu do jednej położnej, ale wolałabym gdzieś bliżej. Nie uśmiecha mi się biegać na drugi koniec miasta. Zobaczę jeszcze koło mnie. Może coś będzie.

6 sie 2009

24tc 2d

Dzisiaj byliśmy z D w Castoramie i kupiliśmy śliczną lampę żeby nie świecić ciągle górnego światła, a ja nie lubię siedzieć po ciemku:)
Ostatnio wszystko mnie denerwuje np. muzyka, głośno grający telewizor, krzyczące dzieci. Nie wiem czy to normalne, ale mam nadzieję, że w końcu minie.
W poniedziałek przeszłam samą siebie. D był po nocce, więc stwierdziłam, że skoczę kupić coś na obiad zanim się obudzi. Cały czas miałam wrażenie, że czegoś zapomniałam i nagle w połowie drogi mnie olśniło. Zapomniałam... pieniędzy. A na karcie pustki, bo wypłata dopiero 10-tego. Więc chcąc niechcąc zadzwoniłam do D, żeby przyszedł z pieniędzmi. Z moimi zdolnościami to ja kiedyś gdzieś zapomnę głowy...
W poniedziałek byłam też u lekarza i wszystko w porządku. Zlecił mi kolejną morfologię krwi, badanie moczu i badanie z obciążeniem glukozą, żeby wykryć w razie czego cukrzycę. W piątek o 8.00 mam iść na pobranie krwi, oczywiście na czczo. Zaraz potem mam wypić roztwór, który mam przygotować w domu z 75 g glukozy i 300 ml wody. I za 2 godziny znowu mi pobiorą krew. I przez te dwie godziny mam siedzieć cały czas na tyłku. Nie ma spacerowania po ośrodku, ani tym bardziej po mieście.
Sylwek odkrył wreszcie, że skoro idzie otworzyć zamknięte drzwi z sypialni do pokoju to w drugą stronę działa to identycznie. Raz mu się nawet udało otworzyć drzwi na korytarz. Dobrze, że daleko nie uciekł.
Ostatnio zrobiłam eksperyment. Włączyłam po cichu muzykę w telefonie i przyłożyłam do brzucha. I się zaczęło... Cały brzuch mi "chodził". Maleństwo chyba tańczyło. Ale też wybredne jest, ponieważ nie każda piosenka się podobała. Oczywiście w nocy nie daje mi spać, ponieważ wtedy jest najlepsza pora na rozrabianie, kopanie mnie po pęcherzu lub łaskotanie tak intensywne, że muszę zmienić pozycję.
No, idziemy spać. Dobranoc.