13 cze 2010

- 045 -

U nas zaszło kilka zmian :)
Od czwartku pracuję. W sklepie. Chciałam zostać z małym niestety finansowo nieciekawie to wyglądało. Pracuję na pół etatu co w praktyce wychodzi 4 dni w tygodniu po 5 godzin. Mały jest w tym czasie z babcią lub z tatą. Pierwszego dnia jak szłam to myślałam, że Kacper będzie płakał albo coś, a on calusieńkie 5 godzin był spokojny jak nigdy. Nawet grzecznie zasnął na drzemkę, a w domu za nic nie chce w dzień spać. Najlepsze jest to, że w poniedziałek byłam się zarejestrować w Urzędzie Pracy, a 3 dni później zaczęłam pracować :) Praca lekka, łatwa i przyjemna więc nie mam co narzekać. I przy okazji zaraz koło rodziców D więc, nie muszę biec z małym do nich, a potem gdzieś dalej tylko spokojnie go odprowadzę i jestem w pracy jeszcze przed czasem :)

Kolejną nowością jest to, że mamy pierwszego... zębolka! Dzisiaj przy zabawie popatrzyłam do buzi Kacperka bez nadziei, że coś tam znajdę, a tu taka niespodzianka. Trzy razy sprawdzałam, czy to na pewno ząb jest. Przebiła mu się dolna lewa jedynka. Na razie widać białą kreseczkę :) W sumie był kilka dni marudny, nie chciał jeść, nawet niekapka nie chciał brać do buzi chociaż normalnie jak go widzi to buzinkę szeroko otwiera. Ale byłam pewna, że to wina upałów. A dzisiaj już normalnie zjadł obiadek, a deserek to wciągnął na raz.

W ogóle te upały dały nam w kość. Już o 6.30 jak małego zawoziłam do babci to na termometrze mieliśmy 25 stopni i w same bodziaki go ubierałam. A mimo to po dotarciu na miejsce był calusieńki spocony. W domu siedzi w samym pampersie. Na dwór wychodzimy dopiero po 17tej, bo wcześniej się nie da. Ubieram małego tylko w bodziaki, a i tak się z niego leje. W nocy to go kładę w samym pampersie, bo inaczej budzi się z płaczem. A w ciągu dnia nalewam wody do miski i go do niej sadzam, żeby go chociaż troszkę ochłodzić bo jest czasami tak spocony, że się boję, że się do czegoś przyklei. A Kacperek ma przy okazji radochę.

Czasami jak widzę jak niektóre matki naubierają swoje dzieci to się zastanawiam czemu one same się tak nie ubiorą i nie posiedzą na słońcu. Ciekawe ile wytrzymałaby jedna z drugą. Kilka dni temu teściowa mi opowiadała, że sąsiadka siostry D, która ma 9cio miesięcznego syna ubiera go przy 20tu stopniach w kurteczkę. Nawet jej własna matka jej powiedziała, że jest nienormalna. I nie chciała uwierzyć, że siostra D ubiera Zosię, która ma tylko 2 miesiące w same bodziaki lub cieniutką sukienkę.

Przenieśliśmy się już z wanienki do dużej wanny. Kacperek już coraz dłużej chce się pluskać w wodzie, a nachylanie się nad nim i pilnowanie żeby się nie przewrócił nie jest na nasze kręgosłupy. Wolę siąść z nim w wannie i mogę go wtedy spokojnie przypilnować, a dzidzior jest szczęśliwy.

I najgorsze jest to, że Kacper nauczył się przy jedzeniu robić ustami "pff". Wtedy to co ma w buzi częściowo ląduje na mojej twarzy lub koszulce, a częściowo na nim samym. Drugą naszą zmorą jest celowanie grzechotką do miseczki z obiadkiem. Kilka razy już mu się udało. Staram się pilnować, żeby w czasie obiadu nie było żadnej zabawki w zasięgu ręki, ale on zawsze jakąś znajdzie :)

Kacperek ze swoim telefonem :)
(zdjęcie zrobione już jakiś czas temu, ale ciągle zapominałam je wkleić)

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz