11 gru 2009

Wspomnienia porodowe

Powiem szczerze, że bardzo dobrze wspominam pobyt w szpitalu i samo cięcie.
W poniedziałek mieliśmy się planowo zgłosić do szpitala, ale Kacperek stwierdził, że to nie my będziemy decydować o terminie jego narodzin i nad ranem z niedzieli na poniedziałek zaczęły mi się sączyć wody płodowe, chociaż nie byłam pewna czy to to. Na spokojnie wypiliśmy z D kawę, ja się wykąpałam i pojechaliśmy do szpitala.
Prawie godzinę trwały formalności typu wypisywanie dokumentów, przebranie się, wstępne badanie. Potem poszliśmy z D na salę porodową. Około 10tej zrobili mi USG, podłączyli mnie do KTG, założyli wenflon, pobrali krew, dali antybiotyk na nerki i zastrzyk w pośladek na rozwarcie. Póżniej podłączyli mi kroplówkę z oksytocyną na wywołanie skurczów i przez godzinę spacerowaliśmy po korytarzu, żeby Kacperek zszedł jak najniżej. Pytałam położnej czy nie mają tam przypadkiem trampoliny, to byłoby szybciej gdybym poskakała. Ze śmiechem powiedziała, że niestety nie.  Około 18tej były już skurcze, ale nadal nie było rozwarcia i ordynator po badaniu stwierdził, że nie ma wyjścia i trzeba ciąć.
Jak mnie przygotowywali do cięcia to się rozbeczałam, sama nie wiem czemu i nikt nie umiał mnie uspokoić. O 19.15 wzięli mnie na salę. W tym czasie D skoczył szybko do domu coś zjeść, bo w tym całym zamieszaniu zapomniał zjeść cokolwiek na śniadanie i cały dzień był głodny. Jak wbijali igłę ze znieczuleniem w kręgosłup to poczułam tylko takie delikatne ukłucie. Zaraz straciłam czucie w nogach. Miałam taką miłą panią anestezjolog. I pyta się mnie ona czy czuję dotyk na brzuchu, to mówię, że tak. A ona mi na to: "To było pierwsze cięcie". Podziękowałam jej za poinformowanie mnie :) Cały czas mnie zagadywała czy znamy płeć, jak damy na imię, jaka jest planowa waga z USG. I o 19.40 Kacperek dał znać, że już jest na świecie. A dał znać tak konkretnie, że go chyba cały szpital słyszał.
Jak już go zważyli, zmierzyli, ubrali i pokazali mi to zanieśli go D na salę poporodową. Mnie pozszywali i też tam przewieźli z zaleceniem nie zasypiania przez 2 h, nie podnoszenia głowy i nie wstawaniem przez 6 godzin. Od razu mi też małego przystawili do piersi.
Po dwóch godzinach przewieżli mnie na położnictwo, a małego wzieli na oddział noworodkowy.
Rano przyszła położna, pomogła mi wstać i wejść pod prysznic. O 6tej przywieźli mi Kacperka. Pierwszy dzień cały przespał, a potem jak się rozdarł to nie umiałam go uspokoić. Ale po przyjeżdzie do domu jest taki spokojny jakby go nie było więc chyba szpital tak na niego działał. Od ósmej zaczynał się obchód. Najpierw ginekolodzy, a póżniej pediatrzy i położne. Małego zważyli, wykąpali, ubrali i póżniej mialiśmy już spokój. Co jakiś czas przychodziły położne sprawdzić czy nam lub maleństwom (leżałam z jeszcze jedną dziewczyną w pokoju) czegoś nie trzeba. Od 14tej do 18tej były odwiedziny.
Przez pierwszą dobę po cięciu mogłyśmy jeść tylko sucharki, dopiero od następnego dnia dostałyśmy normalne jedzenie. Planowo mieli mnie wypisać w piątej dobie po cięciu, ale ordynator stwierdził, że skoro już biegam to mogę iść do domu w trzeciej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz