16 lis 2009

38tc 6d - 9 dni do końca

Jak widać jeszcze jestem w "dwupaku" :) Ale im bliżej końca tym gorzej się czuję. Dzisiaj o samego rana mnie mdli i mam zgagę. Do tego maleństwo ćwiczy dziwne wygibasy i mój pęcherz na tym cierpi. Wolałabym wytrzymać do soboty, ewentualnie niedzieli, ale szczerze wątpię czy mój plan wypali, bo już czuję co jakiś czas pojedyncze skurcze. A do tego od kilku dni biegam po kilka razy dziennie do toalety, więc podejrzewam, że organizm się oczyszcza przed porodem.
Jutro, a właściwie dzisiaj wpadnie do mnie młoda i zrobimy ostatnią sesję zdjęciową przed rozwiązaniem. Ostatnia szansa została więc trzeba ją wykorzystać. Kolejna sesja to już będzie maleństwa :) Już sobie wyobrażam jak skaczemy koło dzidzi z telefonami i cykamy jedną fotkę za drugą jak Chińczyki na wycieczkach...
W czwartek byliśmy w Ustroniu z D i jego rodzicami i kupiliśmy pomarańczową wanienkę i żółty przewijak ze słonikiem na środku. Sylwek zakochany w wanience :) Już ją uznał za swoją własność tak samo jak wózek i łóżeczko. Ale się zdziwi za parę dni jak skończy się nocowanie w łóżeczku i wogóle w sypialni.
We wtorek jak na złość siadła nam pralka, a właściwie jakiś tam pasek odpowiedzialny za kręcenie się bębna ciągle spada i nie chce się dać naprawić pomimo licznych interwencji D i jego taty. Dobrze, że ciuszki dla maleństwa już mam wyprane.
W piątek chodziłyśmy z młoda po sklepach za materacem do łóżeczka. I taki dobry kokosowo- piankowo- gryczany kosztuje średnio 80 zł. A jak poszukałam na allegro to znalazłam taki sam i razem z przesyłką wyszedł mnie 69 zł.  I nie bębę musiała go targać ze sklepu do domu tylko kurier mi go przywiezie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz