14 paź 2009

34tc1d

Po dzisiejszej wizycie u urologa doszłam do wniosku, że jednak lepiej leczyć się prywatnie. Chociażby ze względu na podejście do pacjenta. No, ale nic. Jedyny plus, że mnie przyjął od razu. I pan doktor (zastanawiałam się czy aby na pewno skończył medycynę) mnie pyta od kiedy mam krew w moczu, no to mówię, że odkąd jestem ciąży. A on do mnie takim zdziwionym głosem: "To pani jest w ciąży?" Padłam. Brzuch mam tak wielki, że nie widzę swoich stóp, a on do mnie z takim pytaniem. Zrobił mi USG nerek i mam zastój w nerkach, być może z powodu jakiegoś małego kamienia, ale dokładniejsze badania będzie można przeprowadzić dopiero po porodzie, bo w ciąży są niewskazane. Kazał mi brać jakieś tabletki.
Od kilku dni jak tylko się położę to od razu mam zgagę. Przechodzi dopiero jak się ułożę w pozycji półleżącej, ale przecież nie będę tak spała... Wcześniej nawet nie wiedziałam co to jest zgaga.
Teoretycznie zostały mi do porodu 42 dni, a ja nijak nie jestem gotowa. Miałam nie odliczać, ale jakoś samo tak wychodzi. Chyba schowam wszystkie kalendarze, bo niepotrzebnie się denerwuję jak na nie patrzę.
Kilka dni temu zmierzyłam obwód brzucha i mam 113 cm, a jeszcze zostało trochę czasu do końca. Za to w ciągu ostatnich 3 tygodni przytyłam tylko kilogram, więc jest dobrze.
Dzisiaj pierwszy raz spadł śnieg. Miałam nadzieję, że jesień będzie jak najdłużej, bo nie umiem zapiąć kurtki zimowej, a nie opłaca mi się kupować nowej na miesiąc. Do tego stopy mi puchną i mam problem z założeniem i zapięciem kozaków. Ot, uroki ciąży...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz