W czwartek byliśmy na szczepieniu i Kacperek waży 8920 gram i mierzy 69 cm. Czyli nie przybrał tak dużo jak zawsze. Dostaliśmy pozwolenie od doktora na wprowadzanie nowych rzeczy do jedzenia. W piątek zrobiłam mu zupkę jarzynową, ale nie za bardzo był zachwycony. Chyba konsystencja mu nie odpowiadała, bo do tej pory nauczony był na mleczku. W sobotę już mu smakowało i ciągle miał otwartą buzię, a ja nie nadążałam mu podawać. Dzisiaj znowu coś mu nie pasowało. Pewnie temu, że był nowy składnik (brokuł). Deserki mu oczywiście smakują. Na początek dałam mu starte jabłuszko. W sumie to tak trochę przypadkiem wyszło, bo jadłam akurat jabłko, a Kacperek chwycił mnie za rękę i przyssał się do niego. To mu starłam troszkę na spróbowanie. I teraz nie można przy nim jeść jabłek bo od razu mlaska. Po kilku dniach starłam mu do tego jabłuszka jeszcze marchewkę i też smakowało. Teraz kupiłam mu kilka deserków słoiczkowych to już w ogóle jest zachwycony i jak za wolno ruszam łyżeczką to ją chwyta i sam wkłada sobie do buzi :) Na próbę dałam mu też kaszkę bezmleczną z BoboVity i dzisiaj mu zasmakowała. Swoją drogą mnie też :)
Z babcią:

Za nami pierwszy Dzień Matki. Kacper jak zwykle nie zawiódł i pokazał już od samego rana co to znaczy mieć zły humor. Nic mu nie pasowało, ciągle marudził i w ogóle był do niczego. Ale następnego dnia był już jak zawsze. Nie wiem, może ząbki dają powoli o sobie znać. Mam nadzieję...


Ostatnio się uśmiałam. Pisałam na GG ze starszą siostrą no i temat zszedł jakoś na kolor oczu Kacperka. I dowiedziałam się, że skoro ma kolor oczu po mnie to nie jest to syn D. Bo ona czytała artykuł, że pierwsze dziecko zawsze ma kolor oczu po ojcu... W takim razie wychodzi na to, że jestem 2 w 1 :) Od razu widać kto w szkole uważał na biologii...
Jak byliśmy w niedzielę na komunii to dzidziek mnie zaskoczył. Byłam pewna, że przy takiej ilości osób będzie płakał czy coś, a on kompletnie nic. Bawił się z kuzynem, trochę podrzemał i tyle. Mieliśmy ze sobą wózek więc poszliśmy na spacerek, najpierw z ciocią Kacperka i Frankiem, a potem z tatusiem. I jedynie raz zapłakał, jak prawie wszyscy już pojechali oprócz brata D i jego żony. Franek, ich syn zaczął płakać, a Kacperek nie wiedząc co się dzieje, taki wystraszony też zaczął :) Ale za to zaraz po kąpieli padł z nadmiaru wrażeń :)
Tutaj zdjęcie z tatą z dzisiejszej wycieczki na Równicę, w tle dziadek:

I na koniec zdjęcie z ciocią:
