17 paź 2010

- 057 -

Ciągle brakuje mi czasu. Już chyba od 2 tygodni czeka na mnie sterta ciuchów do prasowania. Trzeba by było wreszcie dokładniej mieszkanie wysprzątać a tu albo nie ma czasu albo jestem padnięta tak, że nawet siły nie mam żeby zrobić sobie coś do jedzenia, a co dopiero mówić o czymś bardziej wymagającym.
Od jutra znowu będę przez cały tydzień robić przez 10 godzin dziennie, ponieważ szefostwo sobie wymyśliło, że do końca roku mamy wykorzystać urlopy. Na pierwszy ogień poszła koleżanka. Ja wolę wziąć w listopadzie razem z D.
Wreszcie będziemy mogli pobyć trochę dłużej razem, bo teraz się ciągle mijamy i ewentualnie wieczory mamy dla siebie jak D nie ma nocki.

D kupił ostatnio małemu taki samochodzik - pchacz. Trafił na okazję, bo w sklepie był ostatni i był przeceniony o 20 zł. Kacperek szczęśliwy. Na początku bał się przy nim stawać, ale teraz już śmiga. Tylko zamiast stać z tyłu gdzie jest oparcie to mały trzyma się kierownicy i tak sobie spaceruje :)
Kupiliśmy też śpiwór do wózka. Dziadek dał już pieniądze Kacperkowi na urodziny, bo wiedział, że akurat śpiworka jeszcze nie kupiliśmy. A końcem listopada to już byłoby za zimno.
Rano jak wiozę go do babci to na termometrze jest maksymalnie 5 stopni i musiałam już zacząć mu ubierać kombinezon zimowy, ale on jest za gruby na jesień i śpiwór jest teraz jak znalazł. Dzidzior ma ciepło i może w miarę się poruszać w wózku.
Ale ubieranie go i schodzenie na dół do wózka to jest masakra. On waży prawie 12 kg plus ubrania plus torba z jego rzeczami więc trochę mamy do znoszenia.

Poza tym Kacper znowu złapał przeziębienie. Tyle co się wyleczyliśmy, a tu znowu. Żal mi go, bo jak mu czyszczę nosek, albo psikam do niego to się drze jak opętany. A takiemu małemu nie wytłumaczę przecież, że to dla jego dobra. No nic, musimy to jakoś przetrzymać.

Od jakiegoś czasu Kacper uwielbia przebywać w łazience. Nieważne czy akurat się kąpiemy, włączamy pralkę czy wieszamy pranie mały jest pierwszy. Nawet lepiej jak wieszamy pranie, bo on wtedy wkłada głowę lub czasem nawet do połowy włazi do pralki i wyciąga ubrania i rzuca je za siebie na ziemię. Przekomicznie to wygląda. Taki mały pomocnik.
Uwielbia też grzebać w śmieciach, ale dzisiaj znalazłam sposób żeby zabezpieczyć szafkę i skończyła się zabawa. Pewnie za niedługo znajdzie sposób, żeby się tam dostać, ale chwilowo mamy spokój.

Zapomniałam napisać jak to u nas poszło odstawianie smoczka. Generalnie Kacper używał smoczka tylko do spania, ale bez żadnych rewelacji. Pomemlał i wypluł. Jak miał jakieś 8 miesięcy to strasznie był nerwowy w dzień i dałam mu smoka na uspokojenie, ale Kacper tak się zdenerwował, że z całej siły smoczek wyrzucił. Przez 2 tygodnie nie umieliśmy go znaleźć, a mały też się nie dopominał to stwierdziłam, że nie jest potrzebny, a kiedyś się na pewno
znajdzie. Raz robiłam gruntowne porządki i smoczek znalazłam... pod tapczanem. Ale jak dałam go małemu to ten go po prostu wyrzucił. I taki był koniec smoka.

 

 


A tutaj robię porządek w garnkach :)

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz