12 sie 2010

- 052 -

Ledwo Kacper zaczął raczkować, a już kilka dni później wziął się za wstawanie przy meblach. A przyczyna była taka, że chciał dosięgnąć telefon, ale ten leżał za daleko. Odwróciłam się dosłownie na 3 sekundy, za chwilę patrzę a on stoi sobie na chwiejących się nogach z uśmiechem od ucha do ucha i telefonem w ręce :) Teraz już mu się nogi nie chwieją. Ale za to staje przy wszystkim co jest pionowe lub można się chwycić. Nie ma znaczenia czy to są meble, tapczan, my czy drzwi. Ważnie że można wstać.

Zdjęcia trochę rozmazane, bo mały jest strasznie ruchliwy :)

Tu pierwszy raz stanął w łóżeczku i od razu materac daliśmy na najniższy poziom.

 

Tutaj podpiera wózek :)

 

Jakiś tydzień temu zaczęłam Kacprowi dawać owoce w takich malutkich kawałeczkach. Zęby cztery już ma (przedwczoraj znalazłam czwartą jedynkę) więc może gryźć. Uwielbia brzoskwinie, nektarynki, jabłka i miąższ winogron. Jedynie banan mu nie podchodził. Ale tak się złożyło, że akurat miałam banana w domu więc wzięłam go przekroiłam na pół i potem te połówki jeszcze na pół, ale wzdłuż. i Dałam małemu do ręki. I to był strzał w dziesiątkę. Nie wiem czy mu się spodobało, że może sam jeść czy mu nagle smaki się odmieniły, ale wszamał całego banana i patrzył czy nie mam jeszcze :) Następnego dnia dałam mu do ręki małą ćwiartkę jabłka i też zjadł całą. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak wprowadzać powoli zupki z grudkami zamiast dokładnie zmiksowanej.

Jem sobie bananka :)

 

Jakoś tak na początku wprowadzania nowych pokarmów jak Kacper miał pół roku trafiłam na promocję kaszek z BoboVity. Były trzy w opakowaniu i puszka. Stwierdziłam, że warto kupić. I okazało się, że małemu za nic nie zasmakowały. Zaciskał usta, wypluwał. Myślałam, że mu w ogóle kaszki nie podchodzą. No, ale w końcu coś musi jeść jak jest u babci. I jak byłam w sklepie to kupiłam kaszkę z Nestle na spróbowanie. Wcinał ją tak, że nie nadążaliśmy mu podawać kolejnych łyżeczek. I teraz już idzie nam 4te opakowanie, a młodemu dalej smakują. Widocznie akurat te z BoboVity mu nie nie podeszły. I jednego bardzo żałuję, ale nigdzie nie mogę dostać tych kaszek warzywnych z Nestle. Przeszukałam już tyle sklepów i nigdzie ich nie ma.

Już jakiś czas temu byliśmy u siostry D. I mieliśmy już wychodzić, ale jej mąż wziął jeszcze Kacpra do domu, żeby się ze wszystkimi pożegnał. Ja pozbierałam wszystkie rzeczy małego i szliśmy już  do auta. Już prawie przy samochodzie przypomniałam sobie, że zapomnieliśmy o najważniejszym. O Kacprze. Pierwszy raz nam się to zdarzyło... Ale to mi przypominało jak w jednym odcinku "Kasi i Tomka" jechali na zakupy z bratem Tomka i wszystkie rzeczy dla niego zabrali, a o nim zapomnieli :)

Wczoraj rano Kacper jakimś cudem dostał mój telefon do ręki. Nie wiem jak do niego dosięgnął przez szczebelki i nie chcę wiedzieć. W każdym razie ok. 7ej się przebudziłam, bo jakoś za cicho było w łóżeczku. Zawsze bąbel budzi się o 6tej. Patrzę do środka taka nieprzytomna i od razu się obudziłam. Młody sobie siedział i w najlepsze obgryzał mój telefon. Aż mi się ciepło zrobiło. Jak wyjęłam baterię to ślina z niej kapała. Telefon mi się zwieszał, całkiem inne funkcje mi się włączały niż chciałam. Już myślałam, że będę go musiała oddać do naprawy. Na szczęście po 3 godzinach jak wysechł to przestał szwankować...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz